12 sty 2013

Szynka drobiowa z szynkowara

Nie tak dawno, na blogu pojawił się przepis na szynkę z szynkowara tutaj przepis Wyszła bardzo smaczna, ale wiadomo, że nie można bez końca jeść tego samego, zatem eksperymentuję dalej. Moje dzieciaki lubią wędliny drobiowe, więc postanowiłam, że na warsztat biorę kurczaka (oczywiście ekologicznego). Wędlinka wyszła niesamowicie delikatna i soczysta. Oczywiście z ulubioną galaretką. Następnym razem użyję jednak odrobinę mniej gałki muszkatołowej, bo jak dla mnie za bardzo jej smak jest wyczuwalny.
Jeżeli będziecie wybierać kurczaka, pamiętajcie, żeby był duży, bo niestety sporo z niego jest odpadów. Używamy tylko mięsa, z tego, co pozostanie możemy użyć do ugotowania wywaru.
Cały przepis znajduję się w linku, który wcześniej podałam, ale dla tych, co nie chcą szukać, wklejam przepis jeszcze raz .


Potrzebujemy:

  • ok. 1 kg.mięsa z kurczaka,
  • szczypta gałki muszkatołowej,
  • 1 łyżeczka cukru pudru, 
  • 2 łyżeczki soli (jeżeli chcemy, aby wędlina miała różowy kolor używamy soli peklowej),
  • świeżo zmielony pieprz,
  • 1/2 szklanki wody,
  • 2 łyżeczki żelatyny, jeżeli chcemy mieć galaretkę.
Cały proces trwa trzy dni. Proponuję zacząć wieczorem.
1 dzień
Wieczorem, sprawiamy kurczaka. Wszystko, co nie jest mięsem przyda się do ugotowania wywaru, natomiast mięso kroimy na małe kęsy. Ogólnie nieco większe kawałki, niż na gulasz. Teraz, każdy, musimy delikatnie stłuc tłuczkiem, aby naruszyć strukturę. Dzięki temu ładnie połączą się w zwartą całość. Mięso wkładamy do miski, dodajemy gałkę muszkatołową, ok. 1/2 łyżeczki zmielonego pieprzu. Do 1/2 szklanki wody dodajemy sól i cukier puder. Mieszamy i dodajemy do mięsa. Wyrabiamy ręcznie aż mięso wchłonie wodę i zacznie się kleić. Miskę przykrywamy folią spożywczą i wkładamy na dobę do lodówki. 
Po pierwszej dobie
Jeżeli chcemy aby nasza szynka miała galaretkę (polecam), dodajemy do miski 2 łyżeczki żelatyny i ponownie wyrabiamy przez ok, 5 min. Następnie przekładamy do naszego szynkowara, wyłożonego folią, dzięki której nie będzie problemu z wyjęciem wędliny. Polecam zwykły worek do pieczenia. Mięso układamy ściśle, aby nie było wolnych przestrzeni. Całość dociskamy pokrywką i odstawiamy do lodówki na dwie doby.
Po kolejnych dwóch dobach
Wyjmujemy szynkowar z lodówki i wkładamy do garnka, do którego wlewamy tyle wody, aby sięgała powyżej poziomu szynki. Parzymy przez dwie godziny, pamiętając, by temperatura wody nie przekroczyła 80 stopni Celsjusza. W tym celu proponuję zakupić termometr. Niewiele kosztuje, a przyda się w kuchni.
Po dwóch godzinach, wyjmujemy szynkowar z garnka i wkładamy do zimnej wody. Gdy ostygnie, umieszczamy go w lodówce, najlepiej na całą noc. Rano będziemy się już delektować pyszną, własnoręcznie wykonaną wędlinką. 
Smacznego!








11 sty 2013

Makaron

Rzecz banalna, makaron. Zawsze kupujemy w sklepie, wybierając ulubiony kształt, preferowanego producenta. Nie myślcie, że to źle. Nie. We mnie jednak odezwała się potrzeba własnoręcznego wykonania makaronu. Jest to też ukłon w stronę wspomnień sprzed lat, gdy taki rytuał robienia makaronu, odbywał się każdej niedzieli. Wtedy to, na obiad, obowiązkowo, był serwowany rosół. Wspomnienia piękne, bo czasy były wtedy wybitnie "slowfoodowe". Makaron się robiło, ciasta się piekło, kapuste kisiło, a w spiżarni zawsze był gigantyczny zapas kompotów, ogórków, dżemów. Teraz idziemy przez życie bardzo szybko. Z dzikim szałem w oczach wpadamy do marketu odbębnić cotygodniowe mega zakupy i warczymy na ludzi, bo nam się spieszy. Kupujemy wygodne półprodukty, bo nie ma czasu na długie gotowanie, na celebrowanie. Sami sobie fundujemy życie w wersji "instant".
Nie chcę tutaj wykładać jakiejś swojej filozofii, ale zwyczajnie, mam dość takiego podejścia. Usiłuję małymi kroczkami wrócić do tego, jak właściwie powinno podchodzić się do gotowania, a co za tym idzie, (o dziwo) do życia. Od jakiegoś czasu wrzucam tutaj różne pomysły na dania proste, jak... budowa cepa. Do tego zdrowe i szybkie. Pokazuję też, jak w sposób strasznie prosty, wyprodukować własną wędlinę, a wkrótce wrzucę też przepisy na dobre pieczywo. Jeżeli tylko nie odrzuca Was od kuchni, to z pewnością znajdziecie, w takim gotowaniu, dużo przyjemności.

Produkcja własnego makaronu to także świetna frajda dla dzieciaków. Jeśli, macie maszynkę do makaronu, dajcie im pokręcić korbą, niech przewałkują kilka wstęg ciasta. Mogą też wyrabiać ciasto, rozwieszać gotowe nitki. Uczcie swoje dzieci, tak jak Wasi rodzice Wam przekazywali kulinarną wiedzę.

Makaron, który zrobiłam, to makaron jajeczny. Użyłam tutaj jaj kurzych, ale mogą być też jaja przepiórcze. Siłą tego makaronu jest to, że dajemy jaja świeże, nie używamy jajek w proszku. Tylko dwa składniki: mąka pszenna (może być tortowa) i jaja. Oba składniki w takich proporcjach by uzyskać  elastyczne ciasto, które nie będzie się kleić. Nie dodajemy wody! Nie dodajemy soli! Dodanie wody do ciasta sprawi, że będzie się nam kleiło. A sól? Ją dodajemy do wody w której gotujemy makaron, nigdy do ciasta.
Ciasto należy cieniutko rozwałkować, zwinąć w rulon i bardzo drobniutko pokroić, wtedy uzyskamy świetny makaron do rosołu. Jeśli ciasto rozwałkujemy nieco grubiej i pokroimy na szersze paseczki, będziemy się cieszyć cudnym tagliatelle.
Taki świeży makaron gotuje się błyskawicznie, więc uważajcie by go nie rozgotować.
Mam nadzieję, że trochę namówiła Was na małe "slowfoodowanie".